Forum o Pingwinach z Madagaskaru

Forum o Pingwinach z Madagaskaru


#46 2013-02-26 22:01:19

LadyDekaro

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-16
Posty: 239
Ulubiona postać z PzM: Skipper, Marlenka

Re: Rainbow Hill

Pingwin, usłyszawszy moje pytanie, wpierw zdębiał, by chwilę później... wybuchnąć śmiechem. Poważnie!
- Haha! Jesteś taka miła, a w dodatku masz poczucie humoru! Księżniczki, które wznoszą Słońce i Księżyc! Haha! Dobre, muszę to zapamiętać. Jejku, nawet ja wiem, że Księżyc i Słońce poruszają się same - machnął skrzydłem. - A raczej Księżyc krąży wokół Ziemi, a Ziemia wokół Słońca, które chyba stoi w miejscu... Czy jakoś tak, Kowalski mi to kiedyś tłumaczył, ale nie pamiętam wszystkiego. - W moim umyśle wrzało. - A księżniczki, królowe i królowie zajmują się rządzeniem różnymi państwami! W Ameryce jest akurat prezydent, ale chyba w Hiszpanii jest jakiś król... Ale na polityce też się nie znam, wybacz. Natomiast jeśli chodzi o mechaniczne stworzenia - nazywamy je samochodami, poruszają się po ulicach. Wiesz, ludzie używają ich, żeby się szybko gdzieś przemieścić, bo oni nie potrafią się teleportować, jak ty i twoje przyjaciółki - Szeregowy wypiął dumnie pierś. - Nawet ja i reszta mojego oddziału mamy samochód. Wprawdzie mniejsze niż zwykłe ludzkie auta, ale mamy. Potrafimy też prowadzić normalne samochody, w razie konieczności, chociaż do tego jest już potrzebny cały oddział. A jeśli chodzi o ostatnie pytanie... Nasza kraina? - pingwin zmarszczył brwi. - Chodzi o planetę, czy o kraj? Czy o coś innego? Bo, em, jesteśmy dokładnie w zoo w Central Parku w New York City, w stanie Nowy Jork, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, eee... Na Ziemi.
Za. Dużo. Informacji. Nie potrafiłam sobie tego racjonalnie uporządkować. Że niby ciała niebieskie poruszają się bez nadzoru?! Jak chmury nad lasem Everfree? Czyste szaleństwo! Czy jest Ameryka? I ta cała Hiszpania. Kim jest ten cały prezydent? To jakaś odmiana króla? To po prostu wychodzi poza granice kucykowej wiedzy, to paradoks!
- Em... z całej naszej paczki tylko ja umiem się teleportować. - wychrypiałam, nie mogąc zdobyć się na bardziej sensowną powiedź czy kolejne pytanie. - Z tego co mówiłeś... - zawahałam się. - to wasza kraina... em, to znaczy kraj, nazywa się Central Park? Litości! - energicznie przeczesałam grzywę aż do granicy bólu, zanosząc się histerycznym jękiem. Co ja mam ze sobą zrobić?! - nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć! To za dużo dla mnie! Jak zdam raport Księżniczce Celestii?! Nie wyrobię się z tym do końca mego życia!
Ukryłam twarz w kopytach i załkałam, zupełnie ignorując obecność pingwina. Zdałam sobie z niej sprawę ponownie, gdy poczułam na plecach dotyk chłodnego skrzydła.

___________
Marlenka: Że co? Macie tu w bazie... jednorożca?!
To już było na przekór wszystkiemu. Ale przynajmniej potwierdzało moją tezę - pingwiny musiały mieć coś wspólnego z pojawieniem się tych kolorowych koników!
- Kowalski! - warknęłam, chwytając pingwina za twarz i potrząsając nią we wściekłym geście - Teraz musisz to wszystko naprawić!
- Marleno!
Czułam, jak płetwy Skippera odstawiają mnie na bok i klepią po plecach. Nie mogłam pozbyć się tych wszystkich sprzecznych uczuć, które wywołało pojawienie się tych... stworzeń.
- Marlenko, uspokój się. - Skipper ujął moją twarz w płetwach i spojrzał głęboko w oczy. - Nic się nie dzieje.
Zdążyłam się już nieco uspokoić. Kiedy chciał, potrafił byc naprawdę przekonywujący...
- No, Kowalski! Jak już mówiłem, wiadomo, że ssaki to tłumoki i to - jak widać - prawda. Wystarczy tylko spojrzeć na naszą kochaną Marlenkę. Problem z kucykami zostanie niedługo rozwiązany!
Otrząsnęłam się i wpieniona zacisnęłam pięści.
- Że co?! Mówiłam ci już, że...
- Ćśś! - Skipper położył skrzydło na moich ustach i bezceremonialnie odepchnął na bok. W chwilę potem pogrążył się w rozmowie z Kowalskim. Może i czułabym się urażona... gdybym nie znała szefa pingwinów. W końcu to nie jest brunet z hiszpańską gitarą.
Z uśmiechem wymaszerowałam z bazy. Spojrzałam na niebo usiane kolorowymi kropkami i podjęłam decyzję.

Muszę działać sama.


http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2010/275/0/f/gif__gay_husbands_in_space_by_aqueousserenade-d2q5st7.gif

Offline

 

#47 2013-02-27 11:44:26

Flutterlie

Gość

Re: Rainbow Hill

Szeregowy nie za często przemawiał tak długo, bo przeważnie nikt nie chciał go słuchać, więc gdy skończył, był nieco zmęczony tym słowotokiem. Nie zwracał uwagi na Twilight, dopóki ta się nie odezwała.
- Em... z całej naszej paczki tylko ja umiem się teleportować. - wychrypiała. Szeregowy zamrugał, zdziwiony nagłą zmianą brzmienia jej głosu - Z tego co mówiłeś... - klacz zawahała się. - to wasza kraina... em, to znaczy kraj, nazywa się Central Park? Litości! - Twilight nerwowo przeczesała grzywę kopytem, jednocześnie wydając dziwne dźwięki, które Szeregowy uznał za objaw histerii. - Co ja mam ze sobą zrobić?! - nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć! To za dużo dla mnie! Jak zdam raport Księżniczce Celestii?! Nie wyrobię się z tym do końca mego życia!
Szeregowy patrzył oszołomiony na jednorożca, który wyglądał jak na skraju załamania psychicznego. Gdy kucyk schował twarz w kopytach, gorzko płacząc, serduszko Szeregowego tego nie wytrzymało. Przecież to kucyk z krainy przyjaźni! Musi być szczęśliwy! Kiedy jest nieszczęśliwy, to jest to wręcz... nienaturalne. A poza tym, Szeregowy nie lubił, gdy ktoś jest smutny. Podszedł do Twilight i położył jej skrzydło na plecach.
- Cśśś... Już dobrze, nie płacz. Ta twoja księżniczka... Celestia, tak? Jest na pewno dobrą, mądrą i wyrozumiałą władczynią. Przecież na pewno zrozumie, że nasz świat jest... ee... inny od waszego i między nimi istnieje wiele różnic. A skoro jest tyle różnic między nimi, to potrzeba na ich odkrycie dużo czasu. Ale wiesz co? - Szeregowy uśmiechnął się pokrzepiająco. - Mogę być twoim przewodnikiem w tym świecie. Może nie jestem tak mądry jak Kowalski, ani tak doświadczony jak Szef, nie jestem aż tak dobry w walce jak Rico... Ale jeśli chcesz, mogę ci powiedzieć, co wiem o... o tym świecie. - pingwin odchrząknął. - Tak na dobry początek: kraj to Stany Zjednoczone Ameryki, chociaż wygodniej ci pewnie będzie się posługiwać nazwą USA. Miasto to Nowy Jork, w którym znajduje się wyspa Manhattan, na której jest z kolei Central Park, w którym jest zoo, w którym obecnie jesteśmy - Szeregowy podrapał się po brodzie. - Jak tak teraz o tym mówię, to to faktycznie jest skomplikowane.

 

#48 2013-02-27 12:52:53

 Arisu

R.I.P.

47167281
Skąd: Wszędzie
Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 3793
Ulubiona postać z PzM: Kowalski

Re: Rainbow Hill

Dłuższą chwilę byłem pogrążony rozmową z Szefem. twierdził, że nic się nie dzieje. Ba, nawet w pewnym sensie odczuwałem, że Szef ma do mnie pretensje. Nie wiem o co, ale mam takie wrażenie... Wciąż próbował mi udowodnić, że ma rację. Wiedziałem doskonale, że to ja mam rację. Mam zamiar udowodnić, że się myli. Od dłuższego czasu nie było widać efektów. Echhh... nie znoszę tego. Mam wrażenie, że te... jek to je Szef nazywa... jednorożce nie przybyły tu w dobrych celach... Szef i tak nie zażądzi szukania jakichkolwiek poszlak, skąd się wzięły te stworzenia.
-Wie pan co? Ja wychodzę. Mam zamiar odkryć całą prawdę o tym co się tutaj dzieje. Zrobię to, czy się to Szefowi podoba, czy nie... - po tych słowach skierowałem się w stronę wyjścia.


Arisu rozpaczliwie szuka towarzystwa ; _ ; ktoś coś na GG?

Offline

 

#49 2013-02-27 15:24:03

LadyDekaro

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-16
Posty: 239
Ulubiona postać z PzM: Skipper, Marlenka

Re: Rainbow Hill

- Cśśś... Już dobrze, nie płacz. Ta twoja księżniczka... Celestia, tak? Jest na pewno dobrą, mądrą i wyrozumiałą władczynią. Przecież na pewno zrozumie, że nasz świat jest... ee... inny od waszego i między nimi istnieje wiele różnic. A skoro jest tyle różnic między nimi, to potrzeba na ich odkrycie dużo czasu. Ale wiesz co? - Szeregowy uśmiechnął się pokrzepiająco. Poczułam, że robi mi się trochę lepiej. - Mogę być twoim przewodnikiem w tym świecie. Może nie jestem tak mądry jak Kowalski, ani tak doświadczony jak Szef, nie jestem aż tak dobry w walce jak Rico... Ale jeśli chcesz, mogę ci powiedzieć, co wiem o... o tym świecie. - pingwin odchrząknął. - Tak na dobry początek: kraj to Stany Zjednoczone Ameryki, chociaż wygodniej ci pewnie będzie się posługiwać nazwą USA. Miasto to Nowy Jork, w którym znajduje się wyspa Manhattan, na której jest z kolei Central Park, w którym jest zoo, w którym obecnie jesteśmy - Szeregowy podrapał się po brodzie. - Jak tak teraz o tym mówię, to to faktycznie jest skomplikowane.
Wytarłam kopytem łzy zalegające mi w kącikach oczu.
- To jest bardzo dobra propozycja, Szeregowy. - powiedziałam, podnosząc się z łóżka. - Chciałabym odnaleźć moje przyjaciółki. Gdy Księżniczka otworzyła portal, wszystkie wylądowałyśmy w zupełnie różnych miejscach... przynajmniej tak mi się wydaje.
- Nie wiem, czy szef ucieszy się z tak nagłego opuszczenia bazy.. ale to w końcu dla dobra nauki! - pingwin uniósł skrzydło w górę i zasalutował. - Przynajmniej tak powiedziałby Kowalski.
- Nie chciałabym, by twoi... przyjaciele dowiedzieli się o naszym wyjściu. - mruknęłam, patrząc na drzwi windy. Trochę im nie ufałam. Byli znacznie mniej przyjacielscy od mojego nowego towarzysza. - Macie tu jakieś przejście na zewnątrz?
- Jedyne prowadzi przez środek bazy... - Szeregowy skrzywił się nieznacznie.
- No to szykuj się. - mruknęłam, koncentrując energię w swoim rogu. Dokładnie to miejsce, w którym byłam przedtem. Zielona polana. Już! Poczułam znajome mrowienie i nagłą światłość, by po chwili wylądować z pingwinem na całkiem ładnej łące. Nie miałam pojęcia, jak udało mi się wcześniej przeteleportować prosto do siedziby pingwinów, skoro nie znałam punktu docelowego.
Szeregowy chwiał się na nogach i w ostatniej chwili przed upadkiem zdołał utrzymać równowagę.
- C-co to było?! - jęknął, złapawszy się skrzydłem za głowę.
- Zwykła teleportacja. Nic wielkiego. - odparłam, kiwając głową w stronę miasta. Gdzieś w tym... USA, czy Manehattanie muszą być moje przyjaciółki. A mym zadaniem jest je odnaleźć i dokończyć dzieła zleconego nam przez Księżniczkę. Powinnam dowiedzieć się, czym są te całe ponyfikacje. - Chodźmy! Najwyższa pora!

__________________________________
[Marlenka]
Przeskoczywszy przez ogrodzenie, puściłam się pędem przez park. Poczułam znajomy niepokój, jak zawsze gdy nie potrafiłam panować nad drugim "ja". Odrzuciłam precz te uczucie i ruszyłam ku zabudowaniom miejskim.
Nagle oślepił mnie blask. Jasny, odznaczający się przerażającą niemal bielą blask. Zakryłam oczy, a gdy przetarłszy je, spojrzałam na zielony trawnik, zobaczyłam... jednorożca! Fioletowego jednorożca z granatową grzywą, który rozmawiał... z Szeregowym! Niemożliwe!
Zakradłam się do pobliskiego drzewa i obserwowałam cale zdarzenie z niemałą ciekawością, a zarazem niepokojem. 
- ...teleportacja. Nic wielkiego. Chodźmy! Najwyższa pora! - odpowiedział jednorożec damskim głosem. Chyba był.. była... samicą! Jak w takim razie powinnam ją nazywać? Jednorożką?
Nim zdążyłam to przeanalizować, pingwin i konik ruszyli już w stronę miasta. Szybko podbiegłam na niewielką odległość od nich z nowym postanowieniem. Muszę ich śledzić. To jedyny sposób by zorientować się, o co w tym wszystkim chodzi.


http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2010/275/0/f/gif__gay_husbands_in_space_by_aqueousserenade-d2q5st7.gif

Offline

 

#50 2013-02-27 16:30:09

 Arisu

R.I.P.

47167281
Skąd: Wszędzie
Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 3793
Ulubiona postać z PzM: Kowalski

Re: Rainbow Hill

Po wyjściu z bazy postanowiłem wszystko poukładać w logiczny ciąg. Myślałem i myślałem aż w końcu doszedłem: kucyk się teleportował. Zrobił tow nieznany mi sposób... To chyba... magia... eee... nie... muszę to wszystko przemyśleć... magia... ona przecież nie istnieje, nie licząc ulubionej kreskówki Szeregowego...

Ostatnio edytowany przez Alice (2013-02-28 12:40:08)


Arisu rozpaczliwie szuka towarzystwa ; _ ; ktoś coś na GG?

Offline

 

#51 2013-02-27 17:07:41

Flutterlie

Gość

Re: Rainbow Hill

- To jest bardzo dobra propozycja, Szeregowy. - powiedziała Twilight, podnosząc się z łóżka. - Chciałabym odnaleźć moje przyjaciółki. Gdy Księżniczka otworzyła portal, wszystkie wylądowałyśmy w zupełnie różnych miejscach... przynajmniej tak mi się wydaje.
- Nie wiem, czy szef ucieszy się z tak nagłego opuszczenia bazy.. ale to w końcu dla dobra nauki! - Szeregowy zasalutował. - Przynajmniej tak powiedziałby Kowalski.
- Nie chciałabym, by twoi... przyjaciele dowiedzieli się o naszym wyjściu. - mruknął kucyk, patrząc na drzwi windy. - Macie tu jakieś przejście na zewnątrz?
Szeregowy pokręcił głową i skrzywił się.
- Jedyne prowadzi przez środek bazy...
- No to szykuj się. - powiedziała klacz. Chwilę potem Szeregowego oślepił blask wydobywający się z jej rogu. Po raz pierwszy w życiu widział czary! Prawdziwe czary! To jest tak piękne, że aż...
I w tym momencie coś szarpnęło. Szeregowy poczuł, że kręci mu się w głowie, och, tak bardzo, że ledwo powstrzymał się od wymiotów. T-to są czary? Nie, czary są dobre, nie powodują takich rzeczy... Potem walnął z całej siły o ziemię i jęknął. Mimo to, natychmiast się podniósł, jednak jego równowaga jeszcze nie wróciła - strasznie się chwiał. Złapał się za głowę, próbując zatrzymać zawroty.
- C-co to było?! - jęknął pingwin.
- Zwykła teleportacja. Nic wielkiego. - odparł kucyk, jakby to było coś zwykłego. - Chodźmy! Najwyższa pora!
- Za-zaczekaj - zatrzymał ją Szeregowy. - Uch... Trochę kręci mi się w głowie.
- A... Ups. - Twilight wyglądała na zmieszaną. - Może cię ponieść na grzbiecie?
Szeregowy uśmiechnął się słabo.
- Byłoby miło... Zwłaszcza, że pewnie biegasz szybciej ode mnie, więc zaoszczędzimy trochę czasu. - wdrapał się na jej grzbiet, a Twilight pokłusowała do przodu. - Dobrze... Masz jakikolwiek pomysł, gdzie mogą być twoje przyjaciółki? Jakikolwiek?
- Niestety nie - westchnął jednorożec.
- No dobra, poradzimy sobie. Wydaje mi się, że najwygodniej będzie pojechać metrem do centrum i tam zacząć poszukiwania.
- Metrem? - na twarzy klaczy pojawił się wyraz zrozumienia. - Ach, tak metrem! Księżniczka mówiła mi, że to ten pojazd, którym ludzie podróżują w podziemiach!
- Dokładnie - uśmiechnął się Szeregowy. - Czyli coś jednak wiesz.
- Niewiele, niestety.
- Dowiesz się z czasem, nie smuć się. - Szeregowy wytężył wzrok i to, co zobaczył przed sobą, troszeńkę go przeraziło. - Eee... Słuchaj, w twojej krainie nie ma ludzi, prawda? Bo musisz wiedzieć, że ci ludzie tutaj, to oni nie reagują zbyt dobrze, kiedy zobaczą żywego jednorożca... A pędzisz właśnie na taką grupę ludzi. WIĘC ZWOLNIJ I SKRĘĆ GDZIEŚ, GDZIE ICH NIE MA!

~~~~~~~~~~

- Oh my goodness, oh my goodness...
Fluttershy leciała nad Nowym Jorkiem, wypatrując dzielnicy nazywanej Queens. Nie wiedziała wprawdzie, po czym ją rozpozna, ale uznała, że nazwa nie mogła się wziąć znikąd - więc szukała czegoś królewskiego, jakiegoś canterlockiego przepychu. Jednak latała tak już od pół godziny i nic nie widziała. Czas mijał... A w dodatku była całkiem sama. Bez nikogo u jej boku, samiutka w obcym mieście, w obcym świecie!
W końcu zdecydowała, że skoro już raz zapytała człowieka o drogę, to równie dobrze może to zrobić drugi raz. Zleciała na dół, wywołując tym samym niemałe zamieszanie. Dużo ludzi krzyczało, nawet ktoś rzucił jakąś puszką w jej stronę. Niektórzy uciekali, a matki trzymały swoje dzieci. Czy ona, Fluttershy, naprawdę sprawiała wrażenie aż takiego potwora? O jejku... Podeszła do stolika w restauracji, przy którym siedziała młoda para, zielonooka blondynka i czarnooki szatyn. Patrzyli na nią oczami wielkimi niczym pomarańcze. Klacz wzięła głęboki wdech.
- Przepraszam państwa bardzo... Nie chcę państwu przeszkadzać, ale czy wiedzą państwo, jak dojść do Queens?
Młodzi zamrugali parę razy. Po jakiś dziesięciu sekundach dziewczyna otrząsnęła się z szoku.
- Eee... Jesteś w sumie całkiem blisko, ale droga mimo wszystko jest skomplikowana. Zakładam, że... nie masz mapy Nowego Jorku? Na mapie mogłabym ci jakoś pokazać, ale w tłumaczeniu to trochę zbyt zagmatwane będzie...
Fluttershy spuściła uszy. Na co ona liczyła? Ale trudno, jakoś spróbuje się tam dostać sama.
- Ach... rozumiem. Przepraszam w takim razie, że przeszkadzałam i... dziękuję - pegaz odwrócił się i już miał iść sobie, kiedy chłopak krzyknął.
- Zaczekaj! Możemy cię tam zaprowadzić... Prawda, Holly?
Dziewczyna entuzjastycznie pokiwała głową i uśmiechnęła się.
- Jasne. Chętnie ci pomożemy.
Fluttershy poczuła, jak na jej twarz wkrada się szeroki uśmiech. Poderwała się do lotu i uścisnęła kopytkami dłoń Holly.
- Och, dziękuję, dziękuję! Bardzo dziękuję! Nawet nie wiedzą państwo, ile to dla mnie znaczy!
Para spojrzała na siebie i roześmiała się serdecznie.
- Nie ma za co... Fluttershy.

 

#52 2013-02-27 20:01:24

 QWERTA

Lirimaer

Skąd: z Zoo w Central Parku
Zarejestrowany: 2012-11-19
Posty: 649
Ulubiona postać z PzM: Kowalski
Ulubiony pairing z PzM: Skilene
Znienawidzona postać z PzM: Mort

Re: Rainbow Hill

Rainbow leciała nad NY rozglądając się. Ludzie patrzyli na nią i krzyczeli "Rainbow! Rainbow!". Dashie zastanawiała się czy znają jej imię, czy mówią po prostu "tęcza". Po chwili zlekceważyła to. Musiała przecież znaleźć Applejack.
-Metro, tak? - mruknęła cicho. - Underground... Mam! - kątem oka zauważyła tabliczkę z takim właśnie napisem. - Nareszcie...
==================================================
-Tjaa... No to mamy po pierwsze: Kowalskiego który będzie chciał SAM rozwikłać tę zagadkę i Marlenkę która też SAMA będzie chciała to zrobić. No co? - powiedział do Rico patrzącego na niego ze zdziwieniem. - No co? Znam ich jak własną kieszeń. Której nie mam. Nieważne, szukamy Kowalskiego. O Marlenkę się nie martwię - dziewczyna da sobie radę. A taki sfochowany Kowalski prędzej wpadnie pod samochód niż coś sensownego wymyśli. Idziemy! Szeregowy niech zostanie - pogada sobie jeszcze z Twilight.


I'm an angel with the shotgun
fighting 'till the war is won
I don't care if heaven won't take me back

Offline

 

#53 2013-02-28 15:11:35

LadyDekaro

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-16
Posty: 239
Ulubiona postać z PzM: Skipper, Marlenka

Re: Rainbow Hill

- Za-zaczekaj - wybełkotał Szeregowy. - Uch... Trochę kręci mi się w głowie.
- A... Ups. - Przypomniałam sobie, jak czuł się Spike po takiej teleportacji.  - Może cię ponieść na grzbiecie?
Szeregowy uśmiechnął się słabo.
- Byłoby miło... Zwłaszcza, że pewnie biegasz szybciej ode mnie, więc zaoszczędzimy trochę czasu. - wdrapał się na mój grzbiet, a ja pokłusowałam do przodu. - Dobrze... Masz jakikolwiek pomysł, gdzie mogą być twoje przyjaciółki? Jakikolwiek?
- Niestety nie - westchnęłam z goryczą. W kupie siła - mawiają. Dlatego muszę szybko je odnaleźć. Mogą być wszędzie!
- No dobra, poradzimy sobie. Wydaje mi się, że najwygodniej będzie pojechać metrem do centrum i tam zacząć poszukiwania.
- Metrem? - Powoli zaczynało mi świtać. Na szczęście Celestia nie rzuciła mnie na nieznane wody bez odpowiedniej wiedzy.  - Ach, tak metrem! Księżniczka mówiła mi, że to ten pojazd, którym ludzie podróżują w podziemiach!
- Dokładnie - uśmiechnął się Szeregowy. - Czyli coś jednak wiesz.
- Niewiele, niestety. - mruknęłam z rozżaleniem. I, niestety ,zgodnie z prawdą.
- Dowiesz się z czasem, nie smuć się. - Przełknęłam słowa jego pocieszenia i ruszyłam nieco szybciej. Im prędzej znajdę resztę dziewczyn, tym lepiej! Gorączkowo rozmyślałam nad tym, co zrobimy po zebraniu ekipy w całość, gdy nagle usłyszałam głos pingwina.
- Eee... Słuchaj, w twojej krainie nie ma ludzi, prawda? - potrząsnęłam energicznie głową, zła, że przerwał moją wewnętrzną organizację. - Bo musisz wiedzieć, że ci ludzie tutaj, to oni nie reagują zbyt dobrze, kiedy zobaczą żywego jednorożca... A pędzisz właśnie na taką grupę ludzi. WIĘC ZWOLNIJ I SKRĘĆ GDZIEŚ, GDZIE ICH NIE MA!
Dotarło do mej świadomości, że pędziłam prosto na grupę dwunogich stworzeń, które - zobaczywszy mnie - zaczęły natychmiast głośno krzyczeć. Niektórzy ludzie zdołali opanować się na tyle, by czmychnąć z małego tłumu, ale wiele stało w bezruchu, jakby byli wbici w ziemię. Rozległy się okropne wrzaski  i piski.
Zdałam sobie sprawę z mego nierozsądnego tempa i próbowałam zahamować, ale było już za późno. Z impetem wpadłam na ludzi i wszyscy wylądowaliśmy na ziemi.
- Najmocniej przepraszam! - zawołałam, speszona sytuacją.
Odpowiedziały mi tylko kolejne krzyki. "To coś mówi!", zawołał ktoś. Dogadanie się z tymi istotami będzie trudniejsze, niż oczekiwaliśmy. Uniosłam się z ziemi i wzrokiem szukałam mego pingwiniego towarzysza.
- Mistrzyni taranowania przechodniów, hę?
Odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Na chodniku, kilka kroków dalej stała wydra (a raczej coś w typie wydry, u nas te zwierzaki chodziły na czterech łapkach i raczej się nie odzywały... Chyba, że Fluttershy wie coś na ten temat) i patrzyła na mnie ni to oskarżycielskim, ni to rozbawionym wzrokiem.
- Em... z kim mam przyjemność? - zapytałam, otrzepując się z wyimaginowanego kurzu i odprowadzając wzrokiem stadko dwunogów znikających właśnie za skwerem.
- Marlenka. - oparła wydra. - Widzę, że jesteście naprawdę inteligentne.
- Cóż... jak widać. - mruknęłam, niezadowolona trochę z tego komplementu.
- Chciałabym się dowiedzieć... co właściwie dzieje się w tym mieście?!

____________________________________________________________________________________________-
[Marlenka]
Biegłam za rogatym kucykiem (jednorożcem? jednorożką?) i prawie zabrakło mi tchu. Nie ma co - narzucał naprawdę szybkie tempo! Widziałam, jak galopuje prosto w stronę miasta, a konkretniej chodnika. Spacerowała tamtędy spora grupa osób, najprawdopodobniej turystów. Czy ona nie zauważa tych ludzi?
Chyba nie zauważyła. Zachichotałam, gdy fioletowy konik wpadł na przechodniów, którzy natychmiast rozbiegli się z krzykiem. Była naprawdę zabawna. A jednak zmartwiłam się trochę, widząc, jak leży na chodniku z kiwającą głową.
Nie zdążyłam całkiem podbiec, gdy jednak - wydukawszy jakieś słowa przeprosin - uniosła się na nogach i wstała. Podeszłam już całkiem blisko i z nieco kpiących uśmiechem zapytałam:
- Mistrzyni taranowania przechodniów, hę?
Odwróciła się raptownie w moją stronę. Zmrużyła brwi, jak gdybym przypominała jej coś lub kogoś, by po chwili się odezwać.
- Em... z kim mam przyjemność? - otrzepała się z kurzu i zerknęła w stronę ludzi uciekających za budynkami wieżowców.
- Marlenka. - oparłam z lekkim uśmiechem - Widzę, że jesteście naprawdę inteligentne.
- Cóż... jak widać. - mruknęła klacz z lekkim niezadowoleniem.
Nieważne. Teraz w końcu mam okazję dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi!
- Chciałabym się dowiedzieć... co właściwie dzieje się w tym mieście?! - krzyknęłam niemalże zdesperowanym tonem, wlepiając oczy w fioletowego jednorożca.


http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2010/275/0/f/gif__gay_husbands_in_space_by_aqueousserenade-d2q5st7.gif

Offline

 

#54 2013-02-28 15:37:50

marina1318

Gość

Re: Rainbow Hill

//Sorry, że się wtryniam, ale są jeszcze jakieś wolne postacie c: ? Może AJ, Mort albo Julek...//

 

#55 2013-02-28 16:58:54

 Arisu

R.I.P.

47167281
Skąd: Wszędzie
Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 3793
Ulubiona postać z PzM: Kowalski

Re: Rainbow Hill

//Jak chcesz to mogę ci odstąpić Julka, którym zresztą nie umuiem za bardzo być. AJ i mort są wolni.//


Arisu rozpaczliwie szuka towarzystwa ; _ ; ktoś coś na GG?

Offline

 

#56 2013-02-28 17:03:56

Flutterlie

Gość

Re: Rainbow Hill

[

Flutterlie napisał:

Potrzeba nam na tę chwilę: Morta, Maurice'a, Pinkie Pie, Applejack, Rarity. Na razie poczekajmy, może ktoś się włączy do gry. I liczę tu przede wszystkim na pegasis, bo kuców nam brakuje najbardziej.]

Tak, jak widzisz, potrzeba nam paru postaci, więc jak najszybciej bierz którąś (a najlepiej dwie) i włączaj się do gry Tylko radzę ci przeczytać cały temat od początku, żebyś wiedziała, o co chodzi (nie jest tego tak dużo, wbrew pozorom ). I może nie mam prawa cię o to prosić, ale możesz grać dwoma kucykami? AJ i Pinkie, czy Rarity... Potrzeba w tej chwili nam całej trójki, a Mortem i Maurice'm może grać ktoś inny. Alice, każdy musi mieć 2 postacie, więc jeśli odstąpisz Julka, będziesz musiała wziąć Maurice'a/Morta.]

Szeregowy podniósł się po zderzeniu. Spadł z jednorożca i mocno grzmotnął głową o ziemię, ale nie takie uderzenia zaliczył. Potarł skrzydłem o czoło i rozejrzał się. Oprócz uciekających ludzi, zobaczył Twilight rozmawiającą z Marlenką. Chwila, z Marlenką? Co wydra tutaj robiła!?
- Chciałabym się dowiedzieć... co właściwie dzieje się w tym mieście?!
Zanim Twilight zdążyła otworzyć usta, pingwin odpowiedział za nią. Uznał, że nie będzie się teraz zastanawiał nad nagłym pojawieniem się wydry.
- Marlenko, nie ma czasu na wyjaśnienia! Twilight i jej przyjaciółki przeniosły się ze swojego kucykowego świata do nas! Niestety, pogubiły się, i przez to są teraz w niebezpieczeństwie! Musimy je odnaleźć! - Szeregowy wdrapał się na grzbiet kucyka. - Jeśli chcesz nam pomóc, to wskakuj na grzbiet Twilight... Znaczy się, jeżeli nie będzie ci za ciężko.
- O ile twoja przyjaciółka waży tyle co ty, to na pewno nie - odparł jednorożec.
- Ok, więc jak chcesz nam pomóc, to wskakuj, a jeśli nie, to lepiej wracaj do zoo - pingwin rozejrzał się. Ludzie wprawdzie pouciekali, ale część z nich patrzyła na kucyka i jego przyjaciół z oddali, albo pochowali się za drzewami. Takie ukradkowe, przerażone spojrzenia nie wróżyły dobrze. - Tak czy inaczej, decyduj szybko, bo musimy stąd szybko spadać. Ludzie nie są do niej zbyt miło nastawieni.
Marlenka zamrugała i spojrzała w bok. Szeregowy przypuszczał, że się zastanawia nad jego propozycją.
- Szeregowy... - zwróciła się do niego. - A co właściwie Twilight robi w naszym świecie? Dlaczego i jak się tutaj dostała?
Przez chwilę do pingwina nie docierało pytanie. Potem poczuł się, jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Przecież Twilight nie powiedziała mu nic o tym, dlaczego tu jest! Nic ważnego o sobie, ani o swoim świecie! Przecież pytał ją o to... chyba. Takie nieprofesjonalne zachowanie, Szef na pewno by go zganił... Z drugiej strony, przecież jego oddział chętnie "wspiera działania, których motywy są nam kompletnie nieznane".
- Ja... Nie wiem, co Twilight tutaj robi - przyznał, patrząc na jednorożca. - I nie ukrywam, chciałbym się dowiedzieć. Ale wiem, wyczuwam to, że ma dobre serce. A ludziom... i kucykom z dobrym sercem się pomaga - zakończył z uśmiechem. - Więc jak Marlenko, pomożesz nam?

~~~~~~~~~~~~~~
[Lol, linię fabularną z Fluttershy odgrywam sama ze sobą xD Ale muszę to robić, póki nie pojawi się Rarity.]
Fluttershy zamarła w pół kroku.
- S-skąd... znacie... m-moja... i... imię? - zapytała, przerażona. Była pewna, że się nie przedstawiała.
Ludzie wymienili spojrzenia.
- Fluttershy... Może nie wszyscy w Nowym Jorku znają twoje imię, ale jestem pewna, że kilka tysięcy osób co najmniej - rzekł chłopak.
CO!? Oczy pegaza urosły do rozmiarów dorodnych pomarańczy.
- Jak to!?
Holly podeszła do klaczy i położyła rękę na jej głowie. Dopiero wtedy Shy zorientowała się, że się trzęsie.
- Cśś, nie krzycz. Wyjaśnimy ci wszystko, ale tutaj chyba nie jest najlepsze miejsce do dowiadywania się o... tego typu rzeczach.
Klacz rozejrzała się. Faktycznie, mnóstwo ludzi nadal się na nią gapiło.
- Mieszkamy niedaleko - powiedział facet. - Możemy iść do naszego mieszkania na chwilę i tam ci wszystko spokojnie wyjaśnić.
Fluttershy potarła kopytem o drugie kopyto. Jak była mała, jej matka nauczyła ją, żeby nigdy nie chodzić do domu obcych osób. A ludzie są podobno znacznie bardziej niebezpieczni niż kucyki, nawet jeśli nie mają skrzydeł ani magii. Ale... jaki miała w tej chwili wybór?
- Um... dobrze. Jak się tam dostaniemy? - zapytała.
Chłopak uśmiechnął się zawadiacko.
- Jesteś mniejsza, niż sobie wyobrażałem, więc może... zmieścisz się w moim plecaku?
Klacz zamrugała zdziwiona. W plecaku? Chociaż z drugiej strony ludzie są więksi, więc może mają większe plecaki... I jak się okazało, właśnie tak było. Pegazicy nie uśmiechało się podróżowanie w ten sposób, bo pomimo tego, że plecak był ogromny, to nadal był ciasny. Ale nie narzekała i przez kilkanaście minut nie widziała nic poza ciemnością i paroma losowymi przedmiotami, jak parasolka czy portfel. Za to słyszała dużo. Bardzo dużo. Nigdy, przenigdy nie słyszała takiego hałasu. Mnóstwo ludzi, mnóstwo tych dziwnych pojazdów, mnóstwo maszyn - a wszystko to wydawało dźwięki. Nierzadko takie, których Fluttershy nie potrafiła zidentyfikować. Po krótkim czasie ktoś otworzył plecak i kucyk wypadł z plecaka.

Ostatnio edytowany przez Flutterlie (2013-02-28 17:05:05)

 

#57 2013-02-28 17:38:30

 Arisu

R.I.P.

47167281
Skąd: Wszędzie
Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 3793
Ulubiona postać z PzM: Kowalski

Re: Rainbow Hill

//ok, mogę grać Julkiem. Co do Maurice'a i Morta, mogę być, dopóki ktoś nie wyrazi chęci bycia którymś z nich//


Spacerowałem po zoo przez pewien czas. Po jakiejś chyba godzinie dotarło do mnie, że to nie ma najmniejszego sensu. By dowiedzieć się, co się dzieje, musiałem wyjść poza zoo. Trochę się bałem; nigdy nie wychodziłem zupełnie SAM... Tak chciałbym pójść z Szefem, Rico i Szeregowym... ale nie, Kowalski, nie rozklajaj się... oni sobie bez ciebie poradzą... ty bez nich także sobie dasz radę...
Poszedłem. Nie był to zbyt dobry pomysł, ale co mi tam. To przecież dla dobra nauki...Przeszedłem około 127 metrów od głównej bramy zoo, a już wiedziałem, co się święci... W Nowym Jorku jest ich więcej... Do tego doszedłem gdy na niebie ujrzałem z oddali kolorową plamę... To na pewno te kucyki... Jestem tego w 100 procentach pewien. Szedłem dalej, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy mi się przyglądali. No fakt, taki pingwin spacerujący sobie po mieście to nie jest codzienny widok. Ale mnie to nie obchodziło... muszę to wyjaśnić, choćby nie wiem co. I wyjaśnię...
Szedłem jeszcze kilkanaście minut i dotarłem do samego centrum. Tam nie ujrzałem zbyt wiele ludzi. Jak już lacyś byli, to schowani za różnymi rzeczami... Niektórzy ośmielili się wyjść i zaczęli rozmawiać coś o jakimś jednorożcu, pingwinie i wydrze... Ale czy to możliwe? Możliwe, by mówili o Twilight, Szeregowym i... Marlence? Chwilę pomyślałem.
To byli oni... na pewno...
Dopiero, gdy skończyłem o tym myśleć, zobaczyłem grupkę ludzi patrzącą się na mnie... eee... dosyć dziwnie. Jeden z tych ludzi krzyknął:
-Łapać tego pingwina.
Ludzie zaczęli mnie gonić. Ja trochę z opóźnieniem zacząłem uciekać, bo przyglądałem się im... Ten co krzyknął wyglądał jak... X!
Uciekałem. Gdyby tu był Rico, wyrzygałby granat dymny i byśmy się schowali gdzieś i poczekali, aż zamieszanie minie.
Ale ich tu nie było. Musiałem biec, a raczej ślizgać się na brzuchu, jak to mamy z naszą drużyną w zwyczaju. Szkoda, że ich tu nie ma... Ale sam sobie też poradzę... Póki co muszę dalej uciekać...


Arisu rozpaczliwie szuka towarzystwa ; _ ; ktoś coś na GG?

Offline

 

#58 2013-03-01 20:26:25

lisek696

Gość

Re: Rainbow Hill

Oficer X powtarza do jednorożca.

-Odezwiesz się wreszcie, i powiesz mi czy mają coś z tym wspólnego pingwiny, jeśli nic nie powiesz będe zmuszony do użycia przemocy.

 

#59 2013-03-01 20:33:03

 Arisu

R.I.P.

47167281
Skąd: Wszędzie
Zarejestrowany: 2013-02-01
Posty: 3793
Ulubiona postać z PzM: Kowalski

Re: Rainbow Hill

[Lisku, z tego co ja pamiętam, to jednorożca spotkałeś przed ich rozdzieleniem się. Według mego postu gonisz mnie. Zresztą kucyki są w róznych częściach miasta]


Arisu rozpaczliwie szuka towarzystwa ; _ ; ktoś coś na GG?

Offline

 

#60 2013-03-03 16:06:03

 QWERTA

Lirimaer

Skąd: z Zoo w Central Parku
Zarejestrowany: 2012-11-19
Posty: 649
Ulubiona postać z PzM: Kowalski
Ulubiony pairing z PzM: Skilene
Znienawidzona postać z PzM: Mort

Re: Rainbow Hill

- Szybciej Rico! Nigdzie nie ma Kowalskiego a ty się rozglądasz po plakatach! - Skipper był coraz bardziej zaniepokojony. Obaj z Rico ślizgali się ulicami Nowego Jorku, wszędzie wypatrując naukowca. Nie było łatwo go znaleźć, wszędzie aż roiło się od kucyków, jednorożców i pegazów.
- Tam-ta-tam! - wrzasnął w pewnym momencie Rico.
- Co? Gdzie go widzisz?!
- Ta-am! - powtórzył psychopata i wskazał na grupę ludzi biegnących ulicą. Na ich czele pędził (były) Oficer X.
- No nie... X! Dlaczego to zawsze musi być X! - Skipper przeraził się nie na żarty, zobaczywszy że ludzie biegną śladem Kowalskiego. - Rico! Dwa granaty dymne i miotacz ognia! X ma przy sobie strzałki usypiające! Ty leć na nich z granatami, jak wybuchną ogłusz ich. Ja się zajmę X-em. - Skipper westchnął i długim ślizgiem ruszył w stronę goliata.
===============================================
-Applejack! Applejack! - Rainbow Dash leciała korytarzem metra nawołując przyjaciółkę. Nie było łatwo jej tu znaleźć - wszędzie były kolorowe ubrania, migały kolorowe plecaki. Jak miała tu znaleźć swoją przyjaciółkę? Nagle mignął jej gdzieś daleko żółty ogon Applejack.
-Applejack! To ja, Rainbow! - wrzasnęła i poleciała jak błyskawica.


I'm an angel with the shotgun
fighting 'till the war is won
I don't care if heaven won't take me back

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.klandarksouls.pun.pl www.ls09-11.pun.pl www.lagownia.pun.pl www.f.pun.pl www.akademialegionistow.pun.pl