Forum o Pingwinach z Madagaskaru
Władca Pierścieni
Wysoki, chudy, kościste palce - to się zgadza. Chodzi mi o to, że ma taki właśnie wygląd idealny na cynicznego i ćpiącego detektywa.
Offline
Gość
Heh, no to może Mimo wszystko ja tam nie chciałabym go w roli Holmesa
jest dobrze tak jak jest.
Władca Pierścieni
Tak jak jest, czyli Johny Lee Miller jako Holmes?
A mam takie pytanie: czy lord Blackwood z filmu Sherlock Holmes występował w jakichś opowiadaniach, czy jest postacią autorską twórców? To samo pytanie mam co do madame Simzy z drugiej części filmu.
Ostatnio edytowany przez XV (2013-01-07 20:41:35)
Offline
Gość
Nie i nie. Oboje byli wymyśleni na rzecz filmów
A kto to ten Johny Lee Miller? Jakiś dzisiejszy aktor? Ja nie uznaję dzisiejszych Holmesów. Żadnych. Ja oglądam te stare wersje
Władca Pierścieni
Miller to aktualny odtwórca Holmesa - z "Elementary", współpracujący z tym... yyy... Watsonem granym przez Lucy Liu. Sam aktor nawet pasuje do tej roli, ale pomysł Watsona-kobiety i przeniesienia akcji do współczesnego NY jest dla mnie co najmniej dziwny...
Offline
Gość
*na samą myśl zwraca obiad* Weź mi nie mów na takie tematy! Ble, ble, ble. Chyba nikt mnie nie zmusiłby do obejrzenia tego szmatławca, nawet za dopłatą To po prostu świętokradztwo, znieważenie takiego wspaniałego człowieka...
Władca Pierścieni
Ach, Echo, znalazłem przerażający błąd w opowieściach o Holmesie! (ja... znalazłem błąd w dziełach jednego z największych pisarzy wszech czasów... Zostaję śledczym!). W "Dolinie trwogi" Holmes opowiada Watsonowi o Moriartym, a w "Ostatniej zagadce" (która MUSI dziać się później) Watson w rozmowie z Holmesem twierdzi, że nigdy o nim nie słyszał...
Offline
Gość
Uuuuuuuu... Patrz, spostrzegawczyś. Być może Watson - ta totalna ofiara losu - zapomniał był o tamtej rozmowie :]
Władca Pierścieni
Ooo, bardzo możliwe. To by do niego pasowało
Offline
Gość
No raczej, heheh On to taka słodka gapa jest, że chwilami z nim nie wytrzymuję
Władca Pierścieni
Mój ulubiony moment to ten, kiedy Holmes pokazuje mu się w "Pustym domu". Normalnie....
Cóż, Watson to postać o wiele zabawniejsza i sympatyczniejsza niż Holmes. Ot, miły przyjaciel, który woli załatwiać problemy rewolwerem niż mózgiem
Offline
Gość
Noo, cóż nie da się załatwiać spraw czymś, czego się nie posiada A Watson jest taki... No pocieszny strasznie
Władca Pierścieni
Oj tam, taki głupi to nie jest. Ma przebłyski geniuszu.
No ale jego atutem jest jednak coś innego niż inteligencja - mianowicie odwaga, poświęcenie i lojalność Przypomina mi Sancza Pansę albo Sama z Władcy Pierścieni.
Offline
Gość
Dokładnie Zresztą sam Holmes stwierdził raz, że Watson jest dla jego umysłu takim pobudzeniem. Nie świeci sam, ale kieruje światłem w ciemności. Coś w ten deseń.
Gość
Cóż. Ujrzałam twój nick - ucieszyłam się jak dziecko. Niestety, z avatara już dojrzałam że nie znajdziemy wspólnego języka... Przykro mi to mówić - oglądałam Sherlocka z BBC niedawno i nie jestem w stanie obejrzeć tego do końca. Owszem - uwielbiam Martina Freemana ale jako aktora. Benedict Cum... bleble niestety wręcz mnie odpycha. Dobry z niego aktor, oczywiście, ale żaden Sherlock Holmes. Mówię to oczywiście jako czysta Sherlockcistka, kochająca Holmesa i Watsona z Wiktoriańskiej Ery od kilku lat.
Muszę jednak stwierdzić, że oglądając The Reichnnbach Fall także płakałam. Scena gdy Sherlock rzucał się z dachu budynku i rozpaczy Johna była poruszająca. A. No i Moriarty mi się najbardziej podobał Takie ma piękne oczy
Ale nic poza tym