Forum o Pingwinach z Madagaskaru
Gość
Chce być hansem.
-No raczej... Tylko obraz mam cały w rysach. Ale to lepiej niż żebym miała wszystko rozmazane - oznajmiłam uśmiechając się.
Powoli wstałam.
-Kim ty jesteś i co tutaj robię? I czy tutaj nie stoi Julian i jego banda? - zapytałam.
Zaczęłam się oglądać. Jaka była moja radość gdy zobaczyłam, że mam torebkę na ramieniu...
Offline
Gość
- Hahaha.
Nagle na wybieg wskakuje Hans.
- Witam pingwiny, widzę że macie jakieś przyjaciółki, ale to nie szkodzi, wszystkich was unicestwie, mym Armagedomiotaczem.
-To ten Hans, tak? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź spróbowałam mu przyłożyć jakimś ciosem karate. Niestety, on dobrze walczył i odpowiedział na mój atak tymi samymi ciosami, a że słabo widziałam, przewrócił mnie na ziemię. Podszedł do mnie, by mi jeszcze raz dołożyć, lecz zaczęłam udawać, że nie mogę wstać.
Gdy nachylił się nade mną błyskawicznie wyciągnęłam paralizator z torebki i Hans został porażony prądem.
-No. I tak się walczy - oznajmiłam i dodałam:
-Ej, mam pomysł!
Wyjęłam z torebki torpedę i taśmę.
Po kilku krótkich chwilach maskonur został przyklejony do torpedy i wystrzelony do góry.
-I w taki sposób się pokonuje wrogów - powiedziałam do reszty, która najwyraźniej była w wielkim szoku.
Offline
Gość
-Jeszcze się policzymy młoda damo.
Hans coś krzyczał ale reszta go nie słyszała.
-Nie słyszą mnie, na dorsz marynowanego, trzeba obmyślić plan.
Z tego powodu Hans idzie do Doktora Bulgota zaproponować współprace.
Pani Kowalska
Spojrzałam na dziewczynę zdziwiona i pokiwałam głową.
' Skąd niby ona miała torpedę w torebce ? ' - zapytałam się w myśli.
Jednak już po chwili zdałam sobie sprawę, że nie to jest najważniejsze.
- To...był... HANS ?! - wydukałam, a moje oczka otworzyły się szeroko - A to jest Julian, Mort i Maurice ?! - spytałam, nie mogąc powstrzymać rosnącej ekscytacji.
Już po chwili podskakiwałam obok lemurów jak mała dziewczynka.
I wtedy do mnie dotarło.
- Skoro są lemury, to są i pingwiny. A gdzie pingwiny tam... KOWALSKI !! - pisnęłam na całe gardło, prawie mdlejąc.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale to nie miało znaczenia.
Liczyło się tylko to, iż niedługo będzie mi dane spotkać mojego idola, którego tak bardzo kochałam !
Offline
-Emm... tak... to było dziwne... - skomentowałam zachowanie szalejącej z radości pingwinicy.
-I będą pingwiny? - zapytałam z niedowierzaniem.
Pingwiny z Madagaskaru? Chyba znowu przed komputerem zasnęłam...
Chyba ten nowy proszek na chorobę lokomocyjną ma właściwości halucynogenne...
-Wyjaśni mi ktoś, dlaczego jestem pingwinem, a nie człowiekiem? - zapytałam.
Offline
Pani Kowalska
Usłyszałam pytanie pingwinki i zamarłam...
Rzeczywiście byłam pingwinem.
Ale dlaczego ?
- Może podróż międzywymiarowa zmieniła naszą budowę molekularną ? - odparłam marszcząc brew.
Dopiero po chwili zauważyłam, że na prawe oko opada ma brązowa grzywka.
Spojrzałam na dziewczynę uważnie i wyciągnęłam w jej kierunku skrzydło.
- Nazywam się Angela, ale wszyscy mówią mi Angie - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Offline
-Miło mi... Ja jestem Wioletta, ale mów do mnie jak chcesz - odpowiedziałam i uścisnęłam jej skrzydło.
-Zaraz zaraz... ty coś powiedziałaś o międzywymiarowej podróży, czy coś? czyli ty też jesteś z mojego świata - oznajmiłam.
Czyli to jednak nie jest od proszków...
Może to przez te okulary, które się potłukły? I rodzice chcą mi zrobić jakiś żart?
-Jak wrócimy do domu? - zapytałam.
Nie chciałam tu zostawać, bo rodzice zaczną się martwić...
Offline
Pani Kowalska
- TY...chcesz wrócić ?! - wydukałam, po czym wybuchnęłam śmiechem - Wybacz, ale ja całe życie czekałam na tą chwilę ! Nie zamierzam jej zmarnować wracając do świata, gdzie nikt mnie nie rozumie. Napiszę rodzicom międzywymiarowy list, pewnie zrozumieją - dodałam, gdy się trochę uspokoiłam.
Nie docierało do mnie, że mogłabym przepuścić taką okazję. Jako fanka pingwinów byłam zdeterminowana, by zostać tu jak najdłużej.
Offline
-Ja też chciałabym poznać pingwiny, ale to NIEMOŻLIWE - powiedziałam.
Rety, w co ja się wpakowałam?
-Ale posłuchaj, musimy wrócić... A co z naszymi rodzinami? - zapytałam.
Chciałam już wrócić. Komputer na mnie czekał i mama się martwi...
Offline
Pani Kowalska
- Niemożliwe ? To wejdźmy do ich bazy - oświadczyłam pewna swego sukcesu.
Stwierdzenie Wioletty brzmiało dla mnie jak wyzwanie...
Wyzwanie, które bardzo chciałam podjąć.
Offline
Angie energicznie pobiegła do bazy.
Pobiegłam za nią.
-Angie, stój, ich baza jest pełna zabezpieczeń! - krzyknęłam, ale było za późno. Obie wskoczyłyśmy do bazy i w tym momencie zawisłam na sznurku do góry nogami.
Angie spotkał podobny los.
-I co, zadowolona jesteś? - zapytałam.
Offline
Gość
-Panowie! Mamy intruzów! Natychmiast przystępujemy do likwidacji, a przemocy użyjemy gdy ja tak powiem.
Podbiegliśmy szybko do wejścia przy bazie i zobaczyliśmy dwie pingwinice. Byłem zdumiony tym faktem.
-Cywile? Co wy tu robicie?! Wszystko, co tu jest, jest ściśle tajne i zabraniam wam oglądania tego!
Byłem strasznie wkurzony, i gotowy użyć przemocy.
-Kim jesteś? I nie jesteśmy intruzami. Przybywamy z innego wymiaru... - odpowiedziałam.
-I tak za wiele nie zobaczę, bo okulary mi się rozbiły - dodałam.
Głupie okulary... przez nie widzę pingwiny i takie tam...
Pingwiny?
Ojej, jest ze mną bardzo źle...
Offline