Forum o Pingwinach z Madagaskaru
Szeregowy
-Oh szefie, to nie koń, tylko kucyk, poza tym to klacz - stwierdziłem.
-Poza tym chyba jest niebezpieczna... Boję się jej - szepnąłem.
Applejack
-Taak!!! Nie wiem czym jestem, ale taaak!!! Tak! Co to znaczy?! Taaak! - krzyknęłam. Sprawiało mi to dużą radość.
Offline
Gość
Skipper
- Mnie tam nie ma żadnej różnicy...boicie się jej?! Kucyka? Uciszcie tego konia! Natychmiast!.- wybóchłem na Szeregowego.
Szeregowy
-Umm... Tyle że ja nie potrafię... - stwierdziłem.
-I to jest kucyk... - dodałem.
Fluttershy
Nie mogłam patrzyć na tego biednego małego pingwinka, którym pomiatał najwyraźniej szef.
-Nie pomiataj nim, dobrze?! On się boi, zrozum to! Nie każ mu robić tego, czego nie chce, bądź wykracza poza jego możliwości! - krzyknęłam.
Zaraz potem zawstydziłam się.
-Rety... Chyba nie powinnam tego mówić... - wyszeptałam.
Offline
Gość
Skipper
- Jak komuś rozkazujesz - to nie mi. Wcale nim nie pomiatam, to Julian pomiata swoimi poddanymi, on jest moim żołnierzem i TYLKO ja będę mu rozkazywać. Nie jakiśtam kucyk. Zgadzacie się ze mną, drużyno? - zapytałem, wkurzała mnie ta cała sprawa z końmi, ta Fluttershy mnie bardzo drażniła, natomiast tylko Rainbow Dash mi się podobała. Dobry byłby z niej żołnierz.
Ostatnio edytowany przez Kolskr (2013-08-14 20:08:29)
Fluttershy
-Jesteś bezczelny! Nigdy kogoś takiego niemiłego i złośliwego nie spotkałam! - krzyknęłam.
-I pomiatasz nim, powinieneś go traktować z szacunkiem, a nie jak chłopca na posyłki - powiedziałam, i zwróciłam się do Kowalskiego, Rico i Szeregowego:
-On wami pomiata, nie widzicie tego? Dlaczego na to pozwalacie? On z was robi sobie służbę, a wy na to pozwalacie! - krzyknęłam.
Nie mogłam już kryć tego, co czuję.
Applejack
Stanęłam w miejscu. Żółty pegaz darł się na kogoś, i do iluśtam coś gadał. Nie rozumiem... A powinnam? Nieważne... A co to znaczy?
Offline
Gość
Skipper
- Tak po pierwsze to on jest ,,chłopcem na posyłki", po drugie oni są moimi żołnierzami i w ogóle nie robię z nich służby! Nie masz prawa oceniać mnie i moich żołnierzy, mam to gdzieś co o nas sądzisz. Nie obchodzi mnie to. Nie pozwolę na to żeby ktoś mnie obrażał, chyba nie chcesz żebym póścił Rico i on by zrobił to samo co twojej koleżańce!! - ten żółty pegaz naprawdę mnie drażnił.
Fluttershy
Jak możesz?! Grozić mi? To przez ciebie Applejack robi z siebie idiotkę! Nie upilnowałeś tych swoich "żołnierzy" - powiedziałam, znacząco akcentując ostatnie słowo.
-I Applejack nie jest moją koleżanką, to moja PRZYJACIÓŁKA!!! - krzyknęłam. Nie chcę kryć emocji. Podleciałam do góry.
Applejack
-Czym jestem?! Co to?! To coś ważnego?! Ooo! jestem ważna! Co to znaczy?! - zapytałam, lecz nikt nie odpowiedział.
Offline
Gość
Skipper
- Właśnie próbuję negocjować się z Rico, który to on zrobił z niej taką idiotkę! Próbuję to poprawić, ale ktoś mi przeszkadza! I ten ktoś to ty! Chcę to poprawić, ale ty mi przeszkadzasz! Ucisz się i ucisz swoją przyjaciółkę! - powiedziałem zwracając się do żółtego pegaza.
Fluttershy
Cała odwaga nagle mnie opuściła. Ulotniła się ze mnie, niczym powietrze z przebitego balona.
-Nie mogę jej uciszyć... Sama musi chcieć... - szepnęłam patrząc na Applejack, która próbowała złapać swój ogon biegając za nim.
Offline
Gość
Skipper
- To do mnie się tak odzywasz, a do Applejack już nie potrafisz? Hahaha, ale śmieszne. To niech ktoś inny ją uciszy, jak ty nie potrafisz. - zacząłem się śmiać.
Fluttershy
-Przestań... Się... Ze... Mnie... ŚMIAĆ!!! Nienawidzę, gdy ktoś się ze mnie śmieje!!! - krzyknęłam że aż wszystko się zatrzęsło.
Użyłam mojej tajnej broni - spojrzenia.
-Applejack to zupełnie inna sprawa! - dodałam nadal wpatrując się moim spojrzeniem w jego oczy.
Applejack
-Złapałam cię! Tak! - krzyknęłam z radości i rzuciłam się na to coś, co zwą ogonem. Jakoś mi się wymknął, więc znowu zaczęłam go gonić.
-Dlaczego... On... ucieka? - zapytałam z rozżaleniem.
Offline
Gość
Skipper
Fluttershy zaczęła patrzyć mi w oczy, natychmiast spojrzałem gdzieś indziej, może coś chciała mi zrobić wzrokiem?
- Co to miało być? - nikt mi nie odpowiedział, poszłem do pokoju gdzie smutny siedział Rico. Applejack chyba zasnęła bo było cicho.
- Eh, nareszcie spokój. Więc Rico...ej, zaraz, co to było? - zobaczyłem coś przez okienko od drzwi różowego, wyjrzałem przez go, pusto nikogo nie ma. Chyba mi się przejrzało...
- Więc Rico... wytłumaczcie się mi, żołnierzu. Co to miała być za scena z tym koniem, co?! Dlaczego mnie nie zapytałeś o zgodę? Wiesz jak ten koń mogł ucierpieć? I ucierpiał! Złapał ,,chorobę Juliana'' robi z siebie idiotkę...słyszeliście kłótnię? Słyszeliście ten żółty koń omal mnie nie pobił! Słyszeliście jak mnie nazwała? ,,Niemiły i złośliwy" słownictwo to ona ma...(sarkazm)hahah...śmieszne... - śmiałem się cicho, spojrzałem na Rico - patrzył w podłogę smutny, przestałem się śmiać... - oj, Rico, nie bądźcie tacy smutni... mnie też wkurzają te durne kucyki, jakby byli posłańcami Juliana...a szczególnie Fluttershy...niech to szlag ich trafi! - chyba trochę za głośno ostatnie słowo powiedziałem, chyba reszta usłyszała... - co do tego wyrażenia ,,niemiły i złośliwy"' czy naprawdę ja taki jestem?
Flutershy
Ten pingwin powiedział do moich przyjaciółek "niech to szlag ich trafi"... Jest naprawdę niemiły i złośliwy, co do tego się nie mylę.
-Udawałam to coś - powiedziała Applejack wskazując na podłogę, na której leżała.
-Applejack, to jest podłoga - stwierdziłam.
-Gdzie? Co to? Gdzie to jest?
-No... Stoisz na tym - odparłam.
-Że co robię? Aaa! To chce na mnie wejść! - krzyknęła depcząc swój cień.
-Przestań, to przestaje być zabawne - powiedziałam podchodząc do niej bliżej.
-A co to znaczy zabawne? Nie wiem? Muszę wiedzieć... Tak! Nie wiem... - mówiąc to zataczała się, aż weszła na ścianę.
-To mnie napadło! Aaa! Pomocy!! - krzyknęła.
Westchnęłam.
W tym samym momencie Pinkie Pie podeszła do AJ i postawiła przed nią wiadro.
-Ooo... Ale fajne... Co to znaczy fajne? Nieważne... A może... Nie wiem! - powiedziała i wsadziła głowę do wiadra.
-Kto to? Co to? Gdzie jestem? Aaa!! - krzyczała.
Pinkie podeszła do niej i walnęła we wiadro kijem baseballowym.
-Woo... hoo... a... alle... Fa...ajjnie... - powiedziała, gdy kubeł drgał od uderzenia.
Offline
Ta od MLP i Hetalii
Rico
-Pytałem się Szefa...-powiedziałem cicho podnosząc wzrok na Dowódcę.-Ale jak ta Applejack powiedziała, że ma energię i w ogóle to nie wytrzymałem.
Nagle usłyszałem ciche westchnięcie za ścianą. To była Pinkie Pie. Byłem pewien, że to ona, ale...dlaczego podsłuchiwała? Może myślała, że Szef będzie ostrzejszy i chciała mi pomóc? Hmmm... Ona chyba naprawdę mnie lubi...
Pinkie Pie
-Cicho bądź, AJ! Hałasujesz jakbyś była idiotką!-krzyknęłam przy okazji opluwając jej twarz. Ona znowu zaczęła gadać "Kto? Co? Jak? Nie wiem co to... Ale powinnam? Nie wiem!" itp.
-Zaraz... Wstrząs! To od tego Applejack zaczęła być taką dziwną, szaloną i głupią idiotką! Trzeba uderzyć ją czymś w głowę! Wtedy wszystko wróci do normy!-krzyknęłam podnosząc kij beasbolowy i uderzając AJ w głowę z całej siły. Ta zemdlała, ale pewnie wróci do siebie jak już wstanie.
Rarity
-A.... Nie walnęłaś jej czasem za mocno...?-zapytałam patrząc na nieprzytomną Applejack.
-Nie... A może ciupeńkę za mocno... Ale tylko ciupeńkę...Taak. Tylko tyle...-pokazała dwoma kopytkami kilkumilimetrowy obszar.-Naprawdę... NIE! Dobra przyznaję się! Walnęłam ją za mocno! Bardzo za mocno!-rzuciła się na podłogę.-Przyznaję się! ALE, ALE JUŻ TAK NIE PATRZCIE!
-Pinkie, wszystko...OK?-zapytałam.
-NIE! Walnęłam Applejack za mocno tym kijem, a wy się na mnie patrzycie!!
Offline
Fluttershy
-Ojej... Pinkie Pie... Dlaczego to zrobiłaś? - zapytałam, niemal szlochając.
Usiadłam obok Applejack.
-Co ona ci zrobiła? - zapytałam prawie że retorycznie.
Patrzyłam na przyjaciółkę. Sprawdziłam, czy żyje.
-Oddycha... - szepnęłam i przytuliłam AJ.
Poruszyła się.
Powoli, chwiejąc się wstała z moją pomocą.
Rozglądała się. Ale nie tak normalnie, jak ona. Jakby była nieobecna duchem... Rozglądała się jak Derpy, czy coś w tym rodzaju.
-Applejack? - zapytałam bacznie ją obserwując.
Skierowała wzrok w moją stronę. Patrzyła się. Tylko... Tak jakby bez emocji... Jej źrenice zrobiły się duże, zajmowały prawie całe białka oczu.
-Applejack? - powtórzyłam pytanie.
Nie drgnęła. Patrzyła na mnie. Jakby nie rozumiała...
Offline