Forum o Pingwinach z Madagaskaru
Ta od MLP i Hetalii
(Ojejku. Przepraszam. Tak to jest jak ma się sklerozę xD)
-Wow...-Rico skomentował rozkaz Miney, ()po czym wyskoczył z bazy. Pobiegł na wybieg lemurów. Zatkało go. Julian leżał na ziemi, a z brzucha ciekła mu krew. Rozejrzał się, po czym wrócił do bazy po apteczkę. Przybiegł z powrotem i zaczął tamować wyciek. Kowalski nauczył go jak udzielać pierwszej pomocy, więc nie miał z tym żadnego problemu.
Offline
Po pewnym czasie obudziłam się. Czułam się trochę lepiej.
Ale nie na długo.
Rico opatrywał rannego lemura.
Pierwszą moją reakcją był pisk aa drugą - pobiegnięcie do toalety i wyrzyganie się.
Jestem wrażliwa na takie widoki.
Offline
Ta od MLP i Hetalii
-OK, gotowe.-powiedziałem dumnie patrząc na zabandażowane miejsce. Wiola uciekła do kibla, ale pomyślałem, że to nic poważnego.
Offline
-Jejku... - wyjęczałam, po czym znowu zwymiotowałam.
To było naprawdę strasznie obrzydliwe.
Szczęście, że nic nie jadłam...
Oh, niedobrze, powinnam coś zjeść. Może z głodu mi niedobrze?
Nie... Mogę się zatruć.
Offline
Lirimaer
Pochyliłam się nad jedną ze skrzyń. To była już ostatnia, poprzednie bomby rozbroiłam bez większego problemu. Nawet nie musiałam ich detonować - po prostu elegancko unieszkodliwiłam zapalniki. Teraz pogrzebałam w ziemi i delikatnie odsłoniłam zapalnik bomby... Pracowałam szybkimi ruchami, doskonale wiedząc co i jak. Trzy lata pracy saperki nie poszły na marne... Udało mi się odbezpieczyć zapalnik, ale nagle na nowo zamrugał zegar cyfrowy odliczający sekundy do wybuchu... Dziesięć sekund... Szarpnęłam za kabelki. Dziewięć... Ustawiłam bombę na zasięg dziesięciu metrów (nie dało się mniej, ale w zasięgu około 20 metrów stał tylko kosz na śmieci...)... Osiem... Ślizgiem rzuciłam się w stronę bazy, zatrzymując się jeszcze żeby wziąć wykrywacz substancji wybuchowych... Zajęło mi to mniej-więcej trzy sekundy... Cztery... Trzy... Dwa... Jeden...
Nie zdążyłam. Nie wiedziałam dlaczego... Poczułam tylko za plecami falę uderzeniową, która przewróciła mnie na ziemię... Poczułam krew zalewającą mi głowę. Kilka odłamków wbiło mi się w ciało, w uszach dudniło mi od ogłuszającego huku. Straciłam przytomność, jednocześnie krztusząc się od krwi zalewającej mi gardło...
Offline
Poczułam, jak wszystko się zatrzęsło.
Przestraszona wstałam, przytrzymując się ściany, by nie stracić równowagi.
Powoli wyszłam z łazienki, następnie z bazy.
To co zobaczyłam, przeraziło mnie. Bomba wybuchła... Miney nie zdążyła jej rozbroić... Leży tam...
Ciężko dysząc wróciłam do bazy.
-Miney jest na zewnątrz... Chyba nie żyje... - wymamrotałam.
Następnie zakręciło mi się w głowie i zemdlałam.
Offline
Lirimaer
Czułam tylko ból. Ból w całym ciele, ból w każdym milimetrze kwadratowym ciała. Sprawdziłam czy mogę poruszać skrzydłami. Udało się, ale ból był ledwie do zniesienia... Oparłam się na skrzydłach i poczułam chłodny powiew na twarzy... Pomacałam kark: wielka, ledwo zakrzepła rana. Plus ogłuszenie i mnóstwo drobnych zacięć.... Nieźle. Spróbowałam się czołgać w stronę bazy, ale zakręciło mi się w głowie i znowu straciłam przytomność.
Offline
Marlenka
Wybuch wstrząsnął chyba całym zoo, więc postanowiłam sprawdzić, co się stało.
Skierowałam się w stronę bazy pingwinów.
Na drodze zauważyłam pingwinkę, we krwi, była blisko grzyba po wybuchu.
Zrobiło mi się jej szkoda, więc wzięłam ją na ręce i zaniosłam do bazy.
-Hej chłopaki... A co tu robią jeszcze dwie pingwinki, z czego jedna leży na podłodze? No mniejsza, gdy szłam do was, znalazłam ją - powiedziałam na jednym oddechu, kładąc pingwinkę na podłodze.
Offline
Ta od MLP i Hetalii
Rico
-To Miney!-krzyknąłem podbiegając do Marlenki. Po chwili zrozumiałem co się stało. Bomba wybuchła... Miney starała się ją rozbroić, ale.... Bomba była szybsza...
-Żyje?-zapytałem.
Offline
Marlenka
-Nie wiem, może tak. Spróbuj jej pomóc. Ej, a gdzie reszta? - zapytałam rozglądając się dookoła.
Podeszłam do nieprzytomnej obcej pingwinki.
-A jej to co się stało? - spytałam bacznie się jej przyglądając.
Offline
Lirimaer
Ipossibelka222 napisał:
Bomba była szybsza...
(Rozwaliłaś mnie tym tekstem )
Otworzyłam oczy. Po raz kolejny, ech. Wszyscy nade mną stali... Ciekawe dlaczego. A, już pamiętam. Bomba. Ból w karku wszystko wyjaśnił. Podparłam się skrzydłami i podciągnęłam do pozycji siedzącej. Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. A może nawet z ulgą. -No co? -zapytałam -Tak, żyję. Zdziwieni? -powiedziałam z właściwą sobie werwą. To tylko głupie rozcięcie.... A może nie. Sięgnęłam skrzydłem do karku i pomacałam kark. No, nie jest źle. Mogłam mieć przeciętą tętnicę albo płuca... Obraz miałam dziwnie zamglony, jakby coś rozlało mi się po źrenicy. Sięgnęłam do prawego oka i wymacałam drobny odłamek tkwiący jakieś pięć milimetrów od mojego oka. No to miałam szczęście - jeszcze kawałeczek i straciłabym oko. Wyjęłam go, wzdrygając się z bólu.
EDIT: Miney: http://fc05.deviantart.net/fs70/i/2013/ … 6i8rqy.jpg
Ostatnio edytowany przez QWERTA (2013-08-15 19:33:08)
Offline
Marlenka
-Wszystko okey? - zapytałam patrząc na pingwinkę.
-I czy ktoś mi wreszcie powie, kim jest ona? - dodałam wskazując na leżącą pingwinicę.
Offline
Ta od MLP i Hetalii
(No co? Bomby są szybkie )
Rico
-Miney-Marlenka, Marlenka-Miney-przedstawiłem je sobie wskazując po kolei Miney i Marlenkę.
Offline
Marlenka
-Miło mi poznać... Ale okoliczności, niefajne... Cóż, jest dobrze... Nic ci nie będzie? - zapytałam patrząc na Miney.
-I czy jej nic nie będzie - spytałam, wskazując na nieprzytomną pingwinkę.
Offline
Lirimaer
-Hejka... -mruknęłam. Odruchowo chciałam podać wydrze skrzydło, ale w porę zobaczyłam że oba mam mocno zakrwawione. Pomachałam więc tylko symbolicznie. Rozejrzałam się po bazie - Wiola leżała na podłodze kawałek od mnie. Spróbowałam się podnieść i (o dziwo!) udało się. Trzymając się ściany i chwiejąc się podeszłam do niej. Eee... Nic jej nie jest. To tylko szok. Trzeba ją obudzić... Rozejrzałam się, a mój wzrok trafił na stojącą obok szklankę wody... Wzięłam ją i wylałam kilka kropli na Wiolę. Była zimna, więc efekt był natychmiastowy...
Offline